RSW znowu w terenie

25 kwietnia postanowiliśmy, jak to ostatnio bywa w kameralnym gronie znowu ruszyć ku przygodzie. Początkowo celem miały być białe jurajskie ostańce, lecz sprawy potoczyły się inaczej. Zakupując prowiant wczesnym rankiem (około godz. ósmej z minutami) nagle zaświtała mi ciekawa myśl. HELFSTYN!!!!! Dosyć dawno tam nie byłem, a reszta towarzystwa nie widziała go na oczy. Zdawałem sobie sprawę z dywersji z mojej strony. Miały być dziurki i pion, zmęczone buły górnych kończyn…. Ja proponowałem skradanie się po połogich płytach i ból łydek.

Plan mój został przyjęty i testując nowy odcinek autostrady dotarliśmy szybko na miejsce. Reakcja „zawodników” jak zawsze w takim przypadku była ciekawa. Pierwszy raz w naturze widzieli takie formacje, noooooooooooo i pierwszy raz mieli sie po czymś takim wspinać.Skoro było się inicjatorem wyjazdu to do mnie należało przeprowadzenie demonstracji na jednej drodze, a potem to już pooooooooooooooszło…… Wspinanie okazało się ciekawą sprawą, w której psychika łączyła się w jedność z ruchem. Każda droga sprawiała satysfakcję bo nic nie było za darmo. Powoli pieliśmy się po „skali trudności w górę” by ostatecznie zakończyć dzień na najtrudniejszej propozycji Pierwszej Plotny drodze Sikma Plocha o wycenie VI+. Moi koledzy byli zaskoczeni specyficzną różnorodnością rajbungów (drogi i miejsc i ciągi trudności) co powodowało nieznużenie wspinaniem. Określili rejon jako bardzo rozwojowy dla techniki ruchu (szczególnie pracy nóg). Podsumowując: spędziliśmy ciekawy i pracowity dzień. Ja dokonałem pary obserwacji co pozwoliło mi uaktualnić topo. Niektórzy walczyli do końca skóry na opuszkach co można zobaczyć na zdjęciach. Chyba niedługo znów tam zawitamy. Wydaje się że warto….